Wielkanocny stół Pascala

Jagnięcina, jajka kokoty, ale - czy chrzan? Jakie są najciekawsze francuskie zwyczaje kulinarne? I czy Pascal lubi piec mazurki?

         
ocena: 4/5 głosów: 2
Wielkanocny stół Pascala

Czy prawdą jest, że kucharze nie lubią wiosny ze względu na kontrowersyjne nowalijki.


Zgadzam się z panią, czekam, aż pojawią się prawdziwe warzywa i owoce. Moją ulubioną porą roku jest jesień. Uwielbiam sarninę, dziczyznę.

Za chwilę Wielkanoc. Jakie są najciekawsze francuskie zwyczaje kulinarne?

Jagnięcina zajmuje główne miejsce na francuskim stole, jest składnikiem wielu potraw. Dużym zainteresowaniem cieszą się też jajka kokoty, gotowane w kąpieli wodnej, faszerowane np. musem czekoladowym.

A nasze polskie zwyczaje zainteresowałyby Francuzów?

Może być to dla nich interesujące, ale szczerze mówiąc Francja ma bardzo dużą tradycję. Polak przecież też nie będzie serwował ostryg na Boże Narodzenie.

Lubi Pan piec mazurki?

Lubię: kruchy spód i bakalie. Przypomina mi dzieciństwo, bo babcia piekła dla mnie mazurki. To może być nawet deser interesujący dla Francuza. Zresztą, Wielkanoc jest w Francji bardzo słodkim świętem. Kiedy dzieciaki wracają z kościoła, to szukają czekoladowych jajek pozostawionych im przez rodziców, np. w ogródku.

Mazurek kokosowy z nutką pomarańczy Mazurek czekoladowo-jabłkowy

Szukacie przepisów na wielkanocne ciasta? Doskonałe przepisy na mazurki znajdziecie tutaj >>>

We Francji też je się tyle chrzanu co w Polsce?

Nie, zupełnie nie. Sam lubię chrzan, ale musi być dobrze przygotowany, np. z wędzonym łososiem, bitą śmietaną, sokiem z cytryny, solą i pieprzem, albo z buraczkami ćwikłowymi.

Podobno dla kucharza najważniejsze są podróże kulinarne. Czy pan lubi podróżować?

Uwielbiam. Bardzo często podróżuję po świecie, co jest związane z moją pracą. Azja, Indie, Włochy, Hiszpania, oczywiście Francja – dla mnie to najciekawsze pod względem kulinarnym regiony. Choć mieszkam od dziesięciu lat w Polsce, to niedawno rozpakowałem walizki. Całe moje życie to podróż: dwa lata tam, dwa lata gdzie indziej. Zawsze szczegółowo poznaję kuchnię danego kraju.

Jak to w praktyce wygląda?

Przed wyjazdem orientuję się, co warto zjeść. Mam dużą kulinarną bibliotekę. Lubię poznawać kuchnię od strony tubylcy a nie turysty.

Mam taką anegdotę. Pojechałem do Maroka. Na plaży spotkałem parę osób z Polski. Słyszałem ich rozmowę o tym, że zaraz będą zamawiać pizzę. Zaskoczyło mnie to, bo jak można jeść pizzę, będąc w Maroku, a nie spróbować pysznej, regionalnej kuchni. Zwróciłem się do nich: proszę państwa, przepraszam, że przeszkadzam, ale musicie spróbować tadżin, to pyszna rzecz. Spotkałem ich tydzień potem na lotnisku i powiedzieli, że ta potrawa to bombowa. Jeśli jesteśmy za granicą, powinniśmy próbować nowe smaki i techniki przygotowania potraw. W ten sposób zbliżamy się do kultury i tradycji kraju, który zwiedzamy. Poznajemy prawdziwy kraj.

Co w takim razie ostatnio pan odkrył?

Byłem ostatnio w Malezji i Indonezji. Poznałem tam sporo nowych owoców, np. snake fruit, owoc węża. Konsystencję ma jak liczi, ale jest większe, ma czarny kolor.

Wróćmy na chwilę jeszcze do Wielkanocy. Woli ją Pan spędzać podróżując czy w Polsce.

Jeśli jestem w Polsce, to mogę gotować po polsku i po francusku. Jeśli jestem we Francji – również. Święta to nie kwestia tego, co my znajdziemy przy stole. Ważne, żeby siedzieć przy nim z bliską rodziną.

I tego Pan życzy czytelnikom gotujmy.pl?

Żeby spędzili ich ze swoimi rodzinami. Smacznego jaja!