Idą święta

  • 2

A właściwie kroczą, narzuciły sobie tempo maratończyka, który najpierw truchtem z wielkim zapałem, z energią zbieraną cały rok, ze strategią jak rozłożyć siły, co będzie się działo minuta po minucie, jakich pułapek się wystrzec, jakie szanse wykorzystać… rozpisaną na kilka miesięcy przed, z zapasem siły, z nadzieją mety, z obietnicą nagrody… nadchodzą! Mieszczą w sobie nadzieję, lęk, radość, tęsknotę, ale na tym etapie najpewniej OGROMNĄ robotę….

         
ocena: 0/5 głosów: 0
Idą święta
fot. Fotolia
12 potraw, kilka-kilkanaście osób, M3,5,7, i jedna (?) para rąk do roboty!!!

A do tego jedna lodówka, mała zamrażarka, 1 krótki blat kuchenny, zapas 2 noży, których ostrość ciężko porównać do samurajskich mieczy, komplet garnków, rozkład potraw, z których połowę trzeba robić w ostatniej chwili, żeby były świeże….

I to wszystko na jednej małej, biednej głowie! TWOJEJ głowie!!! Wrrr. Idą święta… wrrrr!

A może by to tak wszystko zaczarować? Jak za dotknięciem magicznej różdżki sprawić, by wszyscy członkowie rodziny zamienili się w elfy, skrzaty, dobre duchy z fartuchami kuchennymi, z zapałem do pracy, z uśmiechem i apetytem na dobrą zabawę?

To teraz zobaczmy co mamy do roboty i kogo obsadzić w najlepszej dla niego roli.

[Pierwsza potrawa] Zupa:
Barszcz? Grzybowa? Rybna?
Na co stawiamy? Ja w tym roku flirtuję z klasyką i robię krem z boczniaków. Opracuję przepis i namówię SĄSIADKĘ do zrobienia większej ilości. W zamian odwdzięczę się pasztetem z soczewicy z gęsim smalcem.

No i tym sposobem pojawił się nam [druga potrawa] pasztet. Ale do dobrego pasztetu przydałby się nam jakiś silny mężczyzna, żeby przekręcić mięso albo soczewicę przez maszynkę. Jak już tak zacznie przekręcać, to damy mu przepis co z tym zrobić i będzie kolejna potrawa w dobrych rękach. W tej roli widzę jakiegoś WUJKA.

U mnie do bigosu [trzecia potrawa] najchętniej garnie się DZIADEK. Zawsze dolewa więcej wina niż przewiduje to jakikolwiek przepis. Resztę, w tajemnicy przed babcią, dopija. W sumie, gdyby wlał mniej do gara, to babcia by się najpewniej zorientowała dlaczego dziadek taki wesoły. No ale jak już robi ten bigos, to przecież i kapustę jarską przypilnuje. Czyli tę odpowiedzialną funkcję też mamy obsadzoną.

Groch, fasola?
Można tradycyjnie groch z kapustą i fasolę w pomidorach, ale coś czuję że wszyscy chętnie zjedzą sałatkę z białej fasoli z zielonymi oliwkami nadziewanymi anchois i dużą ilością pietruszki [czwarta potrawa]. Jako, że to danie wymaga sprawnego otwarcia 2 puszek i względnie dokładnego pokrojenia pietruszki, to proponuje ją oddać w sprawne ręce dzieci. Taki KILKULATEK spokojnie sobie z tym poradzi, a możecie być pewni, że i sam zje i reszta dziecku nie odmówi, więc po świętach miseczka będzie puściusieńka.

Dania wigilijne
fot. Fotolia

Śledzie, śledziki, śledziątka [potrawa piata, szósta i siódma]. Jak one potrzebują dobrej ręki, wyczucia smaku i odpowiedniego traktowania, to niewiarygodne. A jak oddają to w dwójnasób… hmm. Kto ma CIOCIĘ, która kuchnię traktuje bardziej w kategorii zajęć artystycznych, ten jest w domu! To najlepsze zadanie dla takiej cioci. Trzeba tylko napisać bardzo szczegółową instrukcję począwszy od listy zakupów niepozostawiającej miejsc do interpretacji, poprzez dokładne proporcje i kolejności działań. Ciocia to potem powkłada do pięknych słoiczków i na 100% zadba o jakieś gustowne, własnoręcznie robione etykiety.

Ryba po grecku [potrawa ósma]? Zawsze dobra.
Zostało w rodzinie jakieś dziecko? KUZYN? KUZYNKA?
Jak jedno i drugie, to proponuję kuzyna wrobić w tarcie warzyw, a potem duszenie ich w pomidorowym sosie. Damy mu linka do strony, żeby mógł sobie podglądać na smartfonie. Z rybą mu pomoże jakaś mama lub tata – zostawmy inicjatywę i wyzwanie negocjacyjne po stronie młodzieńca.

A kuzynkę powołamy do jakże wdzięcznego zadania, a mianowicie zaopiekowania się słodkościami [potrawa dziewiąta]. Damy jej wolny wybór: te chowane tradycyjnie na dobre gospodynie mogą wykazać się umiejętnością pieczenia makowców tudzież serników, a te nowoczesne zainspirujemy tartą pekanowo-żurawinową.
 
Zostały 3 potrawy do obsadzenia, a aktorów na scenie ubywa.

Została BABCIA. Tę byśmy widzieli w potrawach, które będą jak znalazł dnia następnego (no chyba, że ktoś nie przestrzega wigilijnego postu) a mianowicie mięsa pieczone [potrawa dziesiąta]. Może w tym roku schab w morelach i porto? Skoro dziadek pije przy bigosie wytrawne wino, to niech i babcia ma coś z życia i popija przy gotowaniu kieliszeczek pachnącego słońcem, słodkiego porto.

TATA! Kochany tata!!! On to musi mieć zadanie na miarę głowy rodziny. Proponuję zatem ubrać go w dostojny fartuch i powierzyć smażenie ryb [potrawa jedenasta]. Wcześniej musi oczywiście je: zdobyć, wypatroszyć (lub iść na łatwiznę i kupić dzwonka), zamarynować w przyprawach… Nie ma dróg na skróty. Karp i dorsz najlepsze są prosto z patelni. Amatorzy łososia mogą sobie skrócić robotę wkładając rybę do pieca.
Została ostatnia potrawa.

I MY… na pustej scenie w świetle reflektorów, w głównej roli… Całe piękne, wypoczęte, świątecznie ubrane, w pełnym dopracowanym w każdym szczególe makijażu, uśmiechnięte… Wchodzimy z 12 potrawą. Pyszną, naszą, dopieszczoną, podaną z wdzięcznością dla wszystkich na te święta…

Co TY w tym roku zrobisz dla swoich bliskich na święta?