Dzisiaj Monia miesza i gotuje, choć uczciwie przyznaje, że gotowanie nie było jej mocną stroną. Jak w wielu innych przypadkach determinantem do zmiany podejścia okazała się... rodzina!
Jak najprościej można by określić jej kuchnię? Tania, prosta i smaczna - nic więc dziwnego, że popularność jej bloga ciągle wzrasta. Sezonowe i łatwo dostępne produkty to podstawa jej kulinarnych propozycji.
Spoglądając na zdjęcie główne z pewnością rozpoznaliście w Monice "naszą" migotkę28 - pod tym nickiem znajdziecie jej smakowite receptury na Gotujmy.pl. Zachęcamy do przeczytania wywiadu!
Na gotujmy.pl jesteś znana jako Migotka. Pierwsze skojarzenie, którego trudno uniknąć to oczywiście… Muminki. Czy to dobry trop?
Tak, bardzo dobry trop. Jak byłam mała to bardzo lubiłam oglądać bajkę o Muminkach. Miałam nawet maskotkę Muminka, która była moją ukochaną przytulanką. Gdy szukałam nicku do logowania to właśnie padło na Migotkę.
Na próżno szukać informacji na Twój temat na Twoim blogu. Na fanpage’u, w zakładce ‘Informacje’ widnieje jedynie zaproszenie do wspólnego gotowania. Niejedna osoba może zadać sobie pytanie: „ale kto tak naprawdę mnie zaprasza? z kim będę gotować?”.
Faktycznie nie ma żadnego opisu. Na początku był taki mały, jednak po pewnym czasie przestał mi się podobać i go usunęłam. A że pisarka ze mnie marna w rezultacie zostało bez opisu do tej pory. Jednak kto uważnie czyta moje wpisy (czytaj: wypociny) na blogu i na Facebooku to na pewno coś o mnie wie. Między innymi to, że mieszkam na wsi i gotuję dla trzech osób: dla siebie, męża i córeczki.
Mawia się - przez żołądek do serca… gdybyś miała wybrać spośród wszystkich przygotowywanych dotąd przez siebie potraw taką „petardę”, którą mogłabyś trafić właśnie do tego ‘serca’… Co byś wybrała? (spróbuj zapomnieć na chwilę o tym, co lubi jeść Twój mąż ;-)
Uwielbiam tworzyć przeróżne sałatki, zwłaszcza takie lekkie bez majonezu, zazwyczaj na sałacie. Kombinuje, mieszam składniki, często układam jakąś kompozycję na talerzu. Nie dość, że cieszą oko, to są bardzo smaczne i zdrowe. Myślę, że to moja najmocniejsza strona i moje sałatki mogły by skraść podniebienie niejednej osoby. Tylko czy da się wybrać tą jedną, najlepszą? To bardzo trudny wybór bo było ich tak wiele. Ostatnio jednak często wracam do sałatki z grillowanym bakłażanem. Jest ona bardzo prosta, składa się tylko z grillowanego bakłażana i pomidorów a na wierzchu posypana pokruszoną fetą i skropiona olejem sezamowym. Sama byłam mile zaskoczona jej smakiem.
Jak wyglądałaby kolacja Twoich marzeń, zakładając, że mogłabyś spędzić ją w dowolnym miejscu na świecie, w wybranej przez siebie restauracji; jak sobie ją wyobrażasz, mając na uwadze, że ogranicza Cię jedynie Twoja wyobraźnia?
Ojej trudne pytanie. Gdzie ja bym się wybrała? Może na jakąś tropikalną wyspę, gdzie nie byłoby tłumów. Spokój, cisza, mała restauracja, w której podają dania zrobione tylko ze świeżych składników, które tylko tam występują. Chętnie sama bym pomogła przy przygotowywaniu składników. Zebrałabym owoce czy też złowiła jakąś rybkę!
Za chwilę miną 3 lata odkąd prowadzisz bloga; Twój profil na Facebooku ma ponad 7 tysięcy polubień. Jak myślisz, z czego wynika ta popularność? Dlaczego - według Ciebie - ludzie „kupują” Twoje przepisy?
Sama nie wiem kiedy ten czas minął. Blog zaraz skończy 3 lata a na Facebooku jestem trochę krócej. Z czego wynika ta moja mała wielka popularność? Hmm, trudno powiedzieć. Myślę, że ludzie lubią moją kuchnię za to, że jest po prostu prosta, smaczna i tania. Wykorzystuję produkty sezonowe, łatwo dostępne. Mieszkam na wsi i sama mam ograniczony dostęp do niektórych produktów, więc gotuję z tego co mam.
Kiedy zaczęłaś gotować? Który moment określiłabyś jako definitywny początek tego, jak podchodzisz do gotowania dziś?
Gotowanie nie było moją mocną stroną. Pomagałam mamie i na pomaganiu zazwyczaj się kończyło. Nie ciągnęło mnie nigdy do gotowania, wymyślania dań. Wszystko zaczęło się jak założyłam własną rodzinę. Musiałam gotować. I gotowałam jak umiałam. Jednak po pewnym czasie zaczęło mnie nudzić moje jedzenie. Chciałam spróbować czegoś nowego. Zainteresowałam się przepisami w gazetach a potem w internecie. Zaczęłam próbować nowych przepisów. Potem zaczęłam też udzielać się na stronach kulinarnych. A na koniec założyłam bloga, na którym prezentuję swoje kulinarne poczynania.
Czy jest takie danie albo deser, za którym sama nie przepadasz, ale przygotowujesz go ponieważ Twój mąż / dzieci go uwielbiają?
Bardzo wybredna nie jestem i nie mam żadnego dania ani deseru, którego jakoś specjalnie nie lubię. Są natomiast produkty za którymi nie przepadam. Nie lubię zielonego groszku, oliwek, brukselki, serów z pleśnią. Jednak na blogu czasem pojawiają się przepisy z tymi składnikami więc są to dania, które przygotowuje z myślą o rodzince. Czasem coś tam skubnę, jednak są to naprawdę niewielkie ilości.
Bez jakiego przyrządu kuchennego nie umiałabyś się odnaleźć w kuchni?
W kuchni wszystko się przyda. Jest mnóstwo różnych przyborów oraz sprzętów, które są pomocne. Ja jednak ze względu na bardzo małą kuchnię ograniczam je do minimum. Dobry mikser, nóż i patelnia to dla mnie podstawa. Najbardziej denerwuje mnie tępy nóż i przywierająca patelnia. A mikser to tak z wygody, bo za mnie dokładnie ubije i wymiesza.
Czy jest takie danie albo produkt (może owoc?) którego jeszcze nie próbowałaś, a bardzo byś chciała? Cóż to takiego i dlaczego właśnie to?
Takich dań i produktów jest dużo bo jednak wielu rzeczy jeszcze nie próbowałam. Chętnie popróbowałabym dań z owoców morza, bo nigdy nie miałam okazji ich posmakować i w sumie nie wiem czy by mi smakowały czy nie. Egzotyczne owoce też przyciągają moją uwagę, niektóre przepięknie wyglądają i jestem ciekawa ich smaku.
Często zaglądasz na blogi innych pasjonatów kulinarnych? Testujesz ich przepisy? Czy takie wizyty inspirują Cię do Twoich własnych „działań”?
Odkąd się wkręciłam w gotowanie to oczywiście często zaglądam na blogi oraz strony kulinarne. Testuję przepisy innych. Czasami dokładnie trzymam się przepisu i robię tak jak radzi autor, a czasami coś modyfikuję po swojemu. Takie wizyty też bardzo mnie inspirują i często pod wpływem czyjegoś przepisu tworzę coś całkowicie swojego. Widzę np. przepis z ogórkiem, a tu proszę - ja też mam ogórki, co tu z nimi zrobić? Przeglądam szafki, lodówkę i wyciągam co mam i tworzę. Jeśli to co stworzyłam smakuje, przepis trafia na bloga a jeśli nie smakuje to o nim zapominam.
SERNIK NA ZIMNO Z MUSEM TRUSKAWKOWO-RABARBAROWYM
SKŁADNIKI:
masa serowa
1 kg mielonego sera może być z wiaderka
100 g miękkiego masła
5-6 łyżek cukru*
1/2 szklanki mleka
3 łyżki żelatyny
mus
400 g rabarbaru
400 g truskawek, moga być świeże lub mrożone
1/2 szklanki wody
2 galaretki truskawkowe
4 łyżki cukru*
oraz
biszkopty do wyłożenia formy
Przygotowanie:
Dno tortownicy o średnicy 26 cm wyłożyć biszkoptami. Tortownicę wstawić do lodówki aby się schłodziła.
Przygotować mus truskawkowo-rabarbarowy. Rabarbar pokroić na małe kawałki i przełożyć do garnka. Dodać truskawki, ja użyłam mrożonych. Wlać wodę i wsypać cukier. Wszystko zagotować, chwilę gotować aby rabarbar się ugotował i rozpadł na małe kawałeczki. Garnek zestawić z ognia i zawartość zmiksować na gładki mus. Wsypać galaretki truskawkowe i dokładnie wymieszać aby się rozpuściły. Gotowy mus odstawić do wystudzenia.
Przygotować masę serową. Ser przygotować wcześniej aby był w temperaturze pokojowej. Do rondelka wlać mleko i wsypać żelatynę. Zostawić na kilka minut aby żelatyna napęczniała. Następnie mleko podgrzać ale nie gotować, dokładnie rozpuścić żelatynę. Odstawić do wystudzenia. Do miski przełożyć masło, dodać cukier oraz 2-3 łyżki zmielonego sera.Wszystko utrzeć, ucierać tak długo aż cukier się rozpuści. Następnie porcjami dodawać resztę sera. Zmiksować aż składniki się połączą. Następnie dodać wystudzoną, zimną ale jeszcze płynną żelatynę rozpuszczoną w mleku. Cały czas miksować i wlewać żelatynę powoli ciurkiem. Zmiksować dokładnie.
Z lodówki wystawić przygotowaną wcześniej i schłodzoną tortownicę. Przełożyć do niej mniej więcej 3/4 masy serowej (nie trzeba jakoś dokładnie odmierzać). Ładnie wyrównać i wstawić do lodówki aby masa lekko zesztywniała. Do pozostałej w misce masy serowej dodać mniej więcej szklankę przygotowanego wcześniej zimnego musu truskawkowo-rabarbarowego. Zmiksować do połączenia składników.
Gdy masa serowa w tortownicy lekko zesztywnieje wylać na nią masę wymieszaną z musem. Ponownie wierzch ładnie wyrównać i wstawić do lodówki do lekkiego stężenia. Gdy masa już lekko stężeje na wierzch wylać ostatnią warstwę czyli mus truskawkowo-rabarbarowy. Ładnie wyrównać, serniczek wstawić do lodówki na kilkanaście godzin aby masy dobrze stężały.
*Ilość cukru w serniczku można zwiększyć według własnego smaku.
Jak najprościej można by określić jej kuchnię? Tania, prosta i smaczna - nic więc dziwnego, że popularność jej bloga ciągle wzrasta. Sezonowe i łatwo dostępne produkty to podstawa jej kulinarnych propozycji.
Spoglądając na zdjęcie główne z pewnością rozpoznaliście w Monice "naszą" migotkę28 - pod tym nickiem znajdziecie jej smakowite receptury na Gotujmy.pl. Zachęcamy do przeczytania wywiadu!
Na gotujmy.pl jesteś znana jako Migotka. Pierwsze skojarzenie, którego trudno uniknąć to oczywiście… Muminki. Czy to dobry trop?
Tak, bardzo dobry trop. Jak byłam mała to bardzo lubiłam oglądać bajkę o Muminkach. Miałam nawet maskotkę Muminka, która była moją ukochaną przytulanką. Gdy szukałam nicku do logowania to właśnie padło na Migotkę.
Na próżno szukać informacji na Twój temat na Twoim blogu. Na fanpage’u, w zakładce ‘Informacje’ widnieje jedynie zaproszenie do wspólnego gotowania. Niejedna osoba może zadać sobie pytanie: „ale kto tak naprawdę mnie zaprasza? z kim będę gotować?”.
Faktycznie nie ma żadnego opisu. Na początku był taki mały, jednak po pewnym czasie przestał mi się podobać i go usunęłam. A że pisarka ze mnie marna w rezultacie zostało bez opisu do tej pory. Jednak kto uważnie czyta moje wpisy (czytaj: wypociny) na blogu i na Facebooku to na pewno coś o mnie wie. Między innymi to, że mieszkam na wsi i gotuję dla trzech osób: dla siebie, męża i córeczki.
Mawia się - przez żołądek do serca… gdybyś miała wybrać spośród wszystkich przygotowywanych dotąd przez siebie potraw taką „petardę”, którą mogłabyś trafić właśnie do tego ‘serca’… Co byś wybrała? (spróbuj zapomnieć na chwilę o tym, co lubi jeść Twój mąż ;-)
Uwielbiam tworzyć przeróżne sałatki, zwłaszcza takie lekkie bez majonezu, zazwyczaj na sałacie. Kombinuje, mieszam składniki, często układam jakąś kompozycję na talerzu. Nie dość, że cieszą oko, to są bardzo smaczne i zdrowe. Myślę, że to moja najmocniejsza strona i moje sałatki mogły by skraść podniebienie niejednej osoby. Tylko czy da się wybrać tą jedną, najlepszą? To bardzo trudny wybór bo było ich tak wiele. Ostatnio jednak często wracam do sałatki z grillowanym bakłażanem. Jest ona bardzo prosta, składa się tylko z grillowanego bakłażana i pomidorów a na wierzchu posypana pokruszoną fetą i skropiona olejem sezamowym. Sama byłam mile zaskoczona jej smakiem.
Jak wyglądałaby kolacja Twoich marzeń, zakładając, że mogłabyś spędzić ją w dowolnym miejscu na świecie, w wybranej przez siebie restauracji; jak sobie ją wyobrażasz, mając na uwadze, że ogranicza Cię jedynie Twoja wyobraźnia?
Ojej trudne pytanie. Gdzie ja bym się wybrała? Może na jakąś tropikalną wyspę, gdzie nie byłoby tłumów. Spokój, cisza, mała restauracja, w której podają dania zrobione tylko ze świeżych składników, które tylko tam występują. Chętnie sama bym pomogła przy przygotowywaniu składników. Zebrałabym owoce czy też złowiła jakąś rybkę!
Za chwilę miną 3 lata odkąd prowadzisz bloga; Twój profil na Facebooku ma ponad 7 tysięcy polubień. Jak myślisz, z czego wynika ta popularność? Dlaczego - według Ciebie - ludzie „kupują” Twoje przepisy?
Sama nie wiem kiedy ten czas minął. Blog zaraz skończy 3 lata a na Facebooku jestem trochę krócej. Z czego wynika ta moja mała wielka popularność? Hmm, trudno powiedzieć. Myślę, że ludzie lubią moją kuchnię za to, że jest po prostu prosta, smaczna i tania. Wykorzystuję produkty sezonowe, łatwo dostępne. Mieszkam na wsi i sama mam ograniczony dostęp do niektórych produktów, więc gotuję z tego co mam.
Kiedy zaczęłaś gotować? Który moment określiłabyś jako definitywny początek tego, jak podchodzisz do gotowania dziś?
Gotowanie nie było moją mocną stroną. Pomagałam mamie i na pomaganiu zazwyczaj się kończyło. Nie ciągnęło mnie nigdy do gotowania, wymyślania dań. Wszystko zaczęło się jak założyłam własną rodzinę. Musiałam gotować. I gotowałam jak umiałam. Jednak po pewnym czasie zaczęło mnie nudzić moje jedzenie. Chciałam spróbować czegoś nowego. Zainteresowałam się przepisami w gazetach a potem w internecie. Zaczęłam próbować nowych przepisów. Potem zaczęłam też udzielać się na stronach kulinarnych. A na koniec założyłam bloga, na którym prezentuję swoje kulinarne poczynania.
Czy jest takie danie albo deser, za którym sama nie przepadasz, ale przygotowujesz go ponieważ Twój mąż / dzieci go uwielbiają?
Bardzo wybredna nie jestem i nie mam żadnego dania ani deseru, którego jakoś specjalnie nie lubię. Są natomiast produkty za którymi nie przepadam. Nie lubię zielonego groszku, oliwek, brukselki, serów z pleśnią. Jednak na blogu czasem pojawiają się przepisy z tymi składnikami więc są to dania, które przygotowuje z myślą o rodzince. Czasem coś tam skubnę, jednak są to naprawdę niewielkie ilości.
Bez jakiego przyrządu kuchennego nie umiałabyś się odnaleźć w kuchni?
W kuchni wszystko się przyda. Jest mnóstwo różnych przyborów oraz sprzętów, które są pomocne. Ja jednak ze względu na bardzo małą kuchnię ograniczam je do minimum. Dobry mikser, nóż i patelnia to dla mnie podstawa. Najbardziej denerwuje mnie tępy nóż i przywierająca patelnia. A mikser to tak z wygody, bo za mnie dokładnie ubije i wymiesza.
Czy jest takie danie albo produkt (może owoc?) którego jeszcze nie próbowałaś, a bardzo byś chciała? Cóż to takiego i dlaczego właśnie to?
Takich dań i produktów jest dużo bo jednak wielu rzeczy jeszcze nie próbowałam. Chętnie popróbowałabym dań z owoców morza, bo nigdy nie miałam okazji ich posmakować i w sumie nie wiem czy by mi smakowały czy nie. Egzotyczne owoce też przyciągają moją uwagę, niektóre przepięknie wyglądają i jestem ciekawa ich smaku.
Często zaglądasz na blogi innych pasjonatów kulinarnych? Testujesz ich przepisy? Czy takie wizyty inspirują Cię do Twoich własnych „działań”?
Odkąd się wkręciłam w gotowanie to oczywiście często zaglądam na blogi oraz strony kulinarne. Testuję przepisy innych. Czasami dokładnie trzymam się przepisu i robię tak jak radzi autor, a czasami coś modyfikuję po swojemu. Takie wizyty też bardzo mnie inspirują i często pod wpływem czyjegoś przepisu tworzę coś całkowicie swojego. Widzę np. przepis z ogórkiem, a tu proszę - ja też mam ogórki, co tu z nimi zrobić? Przeglądam szafki, lodówkę i wyciągam co mam i tworzę. Jeśli to co stworzyłam smakuje, przepis trafia na bloga a jeśli nie smakuje to o nim zapominam.
SERNIK NA ZIMNO Z MUSEM TRUSKAWKOWO-RABARBAROWYM
SKŁADNIKI:
masa serowa
1 kg mielonego sera może być z wiaderka
100 g miękkiego masła
5-6 łyżek cukru*
1/2 szklanki mleka
3 łyżki żelatyny
mus
400 g rabarbaru
400 g truskawek, moga być świeże lub mrożone
1/2 szklanki wody
2 galaretki truskawkowe
4 łyżki cukru*
oraz
biszkopty do wyłożenia formy
Przygotowanie:
Dno tortownicy o średnicy 26 cm wyłożyć biszkoptami. Tortownicę wstawić do lodówki aby się schłodziła.
Przygotować mus truskawkowo-rabarbarowy. Rabarbar pokroić na małe kawałki i przełożyć do garnka. Dodać truskawki, ja użyłam mrożonych. Wlać wodę i wsypać cukier. Wszystko zagotować, chwilę gotować aby rabarbar się ugotował i rozpadł na małe kawałeczki. Garnek zestawić z ognia i zawartość zmiksować na gładki mus. Wsypać galaretki truskawkowe i dokładnie wymieszać aby się rozpuściły. Gotowy mus odstawić do wystudzenia.
Przygotować masę serową. Ser przygotować wcześniej aby był w temperaturze pokojowej. Do rondelka wlać mleko i wsypać żelatynę. Zostawić na kilka minut aby żelatyna napęczniała. Następnie mleko podgrzać ale nie gotować, dokładnie rozpuścić żelatynę. Odstawić do wystudzenia. Do miski przełożyć masło, dodać cukier oraz 2-3 łyżki zmielonego sera.Wszystko utrzeć, ucierać tak długo aż cukier się rozpuści. Następnie porcjami dodawać resztę sera. Zmiksować aż składniki się połączą. Następnie dodać wystudzoną, zimną ale jeszcze płynną żelatynę rozpuszczoną w mleku. Cały czas miksować i wlewać żelatynę powoli ciurkiem. Zmiksować dokładnie.
Z lodówki wystawić przygotowaną wcześniej i schłodzoną tortownicę. Przełożyć do niej mniej więcej 3/4 masy serowej (nie trzeba jakoś dokładnie odmierzać). Ładnie wyrównać i wstawić do lodówki aby masa lekko zesztywniała. Do pozostałej w misce masy serowej dodać mniej więcej szklankę przygotowanego wcześniej zimnego musu truskawkowo-rabarbarowego. Zmiksować do połączenia składników.
Gdy masa serowa w tortownicy lekko zesztywnieje wylać na nią masę wymieszaną z musem. Ponownie wierzch ładnie wyrównać i wstawić do lodówki do lekkiego stężenia. Gdy masa już lekko stężeje na wierzch wylać ostatnią warstwę czyli mus truskawkowo-rabarbarowy. Ładnie wyrównać, serniczek wstawić do lodówki na kilkanaście godzin aby masy dobrze stężały.
*Ilość cukru w serniczku można zwiększyć według własnego smaku.